Każdy
interpretuje twórczość na swój sposób. Przesiewa ją przez własne doświadczenie
i sposób obserwacji, nie łatwo więc zakreślić jej ogólną definicję. Nie będę
się tym trudzić. Zastanawiając się nad twórczością jako ogółem, nie myślę o
tym, czym tak właściwie ona jest, bardziej absorbuje mnie, co ją tak właściwie
warunkuje.
Opierając
się na własnym pojmowaniu twórczości wnioskuję, że składa się ona z kilku
najważniejszych części, którymi kolejno są: autor, emocje, warsztat i wena.
Rozpisałam je od, według mnie, najważniejszego i właśnie w taki sposób
chciałabym się nimi zająć.
To
autor tworzy, wymyśla i całkowicie kreuje swoją twórczość. Może to być
cokolwiek: książka, obraz, rzeźba, czy nawet sposób ubierania. Chciałabym się
jednak skupić na twórczości pisanej – to w niej autor ma szerokie pole do
popisu przy kreowaniu świata przedstawionego. Ispiruje się otaczającą go
rzeczywistością, środowiskiem, w którym się obraca. Własne postacie kreuje
często na wzór istniejących ludzi. Czerpie więc ze świata realnego czasem nawet
nie same inspiracje, a pełne historie, obrazy, czy indywiduum osobowe. Co więc
warunkuje, że jego książka wciąż jest uznawana za twórczość, a nie jako lustro
rzeczywistości?
Wydaje
mi się, że odpowiedzi na to pytanie powinniśmy szukać w samym postrzeganiu
twórczości. Autor mimo widocznych korzeni w świecie realnym, przefiltrowuje
postacie, czy historie przez samego siebie. Opisuje je z własnej perspektywy,
decydując jakie cechy powinny zostać uwypuklone i pod jakim kątem pokazane.
Tak, jak reżyser realizujący produkcję filmową książki. Jest zobligowany do
przedstawienia danej historii, ale to od niego zależy, w jakich ujęciach ją
pokaże. I w jednym i w drugim przypadku są oni twórcami, choć filtrują zawartość
już znaną.
Twórczość
może więc rodzić się z inspiracji czerpanej z rzeczywistości. Historie,
postacie, miejsca, czy sytuacje mogą być w pełni prawdziwe, ale jedynie
zapisane przez autora, mimo to my wciąż nazwiemy to twórczością.
Żeby
je jednak zapisać, autor musi znaleźć czas i motywację, przezwyciężyć lenistwo.
Czy możemy nazwać twórczością jedynie wyobrażenia o niej? Czy autor, tworząc
rozwój akcji w głowie tworzy już twórczość? Wydaje mi się, że gdyby nigdzie nie
udokumentował przebiegu swoich myśli, a w przyszłości nie poświęcił również
czasu na napisanie książki, nie stworzyłby nic twórczego, choćby i zrealizował
całą fabułę w głowie. Stąd wnioskuję, że twórczość warunkuje również jej
materialność, gdy jest jedynie empiryczna, ciężko ją wtedy zdefiniować.
Z
reguły tworząc swoje dzieło, autor chce coś konkretnego przekazać, wywołać
jakieś emocje. Musi jednak wiedzieć o nich wystarczająco wiele, by wiedzieć jak
je oddać tak, aby czytelnik, w przypadku książki, uwierzył w ich realność. Taką
wiedzę czerpie ze swojego doświadczenia, bądź doświadczenia innych ludzi. W
drugim przypadku powinien być szczególnie wrażliwy na ich emocje, potrafić je
dostrzec i zaobserwować. Im lepszym obserwatorem jest, tym emocje w książce
nabierają prawdziwości i lepiej oddają naturalność.
Twórczość
również determinuje wrażliwość na postrzeganie świata i zdolność dostrzegania,
nie samego patrzenia. Odbiorcy poszukują w dziełach ciekawych doświadczeń i
emocji, które to mogliby przeżywać jak swoje, ważne jest więc, by autor oddał
ich autentyczność.
Twórcy
często uciekają się do używek, by odtworzyć emocje, czy też przedstawić je w
zupełnie inny sposób. Tak oto spotykam się często ze stereotypowym obrazem
pisarza – nałogowego palacza i pijaka. Ciężko jednak od tego schematu uciec,
gdy wybitni pisarze przyznają się do takich zabiegów publicznie. Po internecie
krąży krótki dialog ze Stephenem Kingiem, który zapytany, czy pije,
odpowiedział: „Oczywiście, przecież powiedziałem, że jestem pisarzem”. Ernest Hemingway natomiast zasłynął tekstem
„Pisz pijany, redaguj trzeźwy”. Każdy również kojarzy obraz Wisławy
Szymborskiej, czy Charlesa Bukowskiego z papierosem w dłoni. Stało się to wręcz
utarte kulturowo, że artyści pogrążeni są w używkach, jakkolwiek artystycznie
by się nie udzielali. Nie sądzę, by i ten aspekt warunkował powstawanie
twórczości, aczkolwiek jest on powszechny i należy mieć go na uwadze.
Warsztat
pracy to tak naprawdę wszelkie ćwiczenia i trud włożony w doskonalenie
umiejętności. Przy pisaniu, autor musi włożyć wiele wysiłku, by wyrobić swój
styl, tak samo malarz przy tworzeniu obrazów. Choć wśród ludzi krąży mit o
niejakim talencie, nikt nie rodzi się z doskonałym warsztatem literackim, może
mieć do niego odpowiednie predyspozycje, ale znaczną większość stanowi ciężka
praca. To podwalina jakiejkolwiek twórczości. Nie jest to więc często kojarzona
radosna i lekka zabawa, a raczej wypocona i wymęczona praca nad własnymi
umiejętnościami, by w rezultacie urodzić zadowalające dzieło.
W
przypadku pisarza zdarzają się dni pełne zastoju i wręcz odrzucenia od pisania,
ale są również i takie, podczas których pióro zdaje się być lżejsze od
powietrza, a słowa i myśli kreują się same. Poszechnie ten stan nazywany jest
weną. Nie jest ona niezbędna podczas całego procesu tworzenia, choć z pewnością
go ułatwia. Pisarze najpewniej sięgają po wszelkiego rodzaju używki, by również
odczuć ten stan, gdy naturalnie go brakuje. Według mnie jest ona jednak
ułatwieniem, ale powinna być traktowana jako skutek uboczny, a nie wyczekiwane
błogosławieństwo. Pisanie bez natchnienia jest trudniejsze, aczkolwiek po
wyrobieniu w sobie codziennego odruchu tworzenia, nie jest to aż tak istotne.
Pisząc
o wenie, chciałam również zaznaczyć obecność kreatywności. Są one na równi
abstrakcyjne, choć bez tej drugiej ciężko byłoby wymyśleć spójną i oryginalną
historię, która porwałaby czytelnika. Tak jak w przypadku braku natchnienia
można wypracować codzienny nawyk za pomocą ćwiczeń, tak w przypadku
kreatywności, jej braku nie jesteśmy w stanie zastąpić. Praca nad jej ciągłą
obecnością jest więc jedyną możliwością w tym przypadku. Trening kreatywności
można zaczerpnąć z książek o tej tematyce, czy też wyszukać w internecie. Tu
jednak również liczą się ćwiczenia, jak to było w przypadku weny.
Sięgając
po „Szkołę twórczego pisania” Wryczy-Bekier zastanawiałam się, co tak naprawdę
uznaje ona za twórcze pisanie i czym różni się ono od „zwykłego” pisania.
Przebrnąwszy przez książkę uzyskałam wiele wskazówek w kwestii pisania własnych
tekstów. Prócz technicznych pomocy znalazłam tam wiele ćwiczeń do udoskonalania
swojego warsztatu, jednak nigdzie nie dostałam odpowiedzi wprost na nurtujące
mnie pytanie. Mogę jedynie wnioskować, że twórcze pisanie jest pisaniem
świadomym. Pisaniem, do którego przystąpimy po wielu ćwiczeniach, próbach i
dopiero po zweryfikowaniu naszej wiedzy.
Czy
jednak twórcze pisanie nie miało być synonimem kreatywnego? Czy mylę się,
błędnie postrzegając warsztat pisarza głównie jako rzemiosło i ciągłą pracę nad
stylem? Wyobraźnia i oryginalność są z pewnością ważnym aspektem twórczości,
ale według mnie nie powinny być stawiane na pierwszym miejscu podium. Co w
takim wypadku powinno je zająć? Powiedziałabym, że ciężka praca i ćwiczenia,
ale wciąż nie mam pewności. Mogę się jedynie posiłkować cytatem Thomasa
Edisona: „Geniusz to 1% natchnienia i 99% wypocenia”. Jeśli w natchnieniu
ujmuję również nagły przypływ pomysłów, scalenie fabuły i utworzenie postaci,
to jest on jak najbardziej odpowiedni.
Twórczość
nie jest więc jedynie kreatywnym pomysłem, czy ulotną weną. Jest również pracą
i wysiłkiem, jaki zostaje poświęcony do jej stworzenia. Dzieło nie powstaje w
ciągu krótkiego impulsu. Może on być zapalnikiem do rozpoczęcia, jednak autor
musi znaleźć w sobie ogrom motywacji i skrzętnie pracować nad książką, aby w
końcu powstała taka, jaką ją chciał stworzyć. Na jej treść wpływa jednak masa
czynników z zewnątrz, takich jak społeczeństwo i normy kulturowe, w jakim żyje
i do jakich przywykł autor. Jego indywidualny odbiór rzeczywistości, jaki
przedstawia w dziele powoduje, że czytelnik nie tkwi w kalce rzeczywistości.
Twórczość
interpretowana jest przez obraz nas samych. Wciąż jednak to, co twórcze, możemy
nazwać jedynie to, co podlega pewnym normom. W przypadku książek, taką normą
jest z pewnością poprawność stylu. Twórczość jest więc zabiegiem polegającym
zarówno na kreatywności i umiejętności przedstawienia świata, jak i na ciężkiej
pracy i szlifowaniu stylu.